sobota, 15 września 2012



Rozdział III

*Perspektywa Chantelle*


Dolecieliśmy. Dom w Londynie nie jest najgorszy, ale na pewno nie lepszy od tego w Chicago. Na szczęście jest wystarczająco sypialni, bym nie musiała siłować się z Megan w jednej. Pokój mam większy od tego w Chicago, ale nie podobają mi się meble. Dom został kupiony umeblowany,więc wyboru nie miałam. Kiedy się wypakowałam postanowiłam iść na spacer. Oczywiście przed wyjściem pokłóciłam się z mamą o to czy mam zakładać kurtkę czy nie. Skończyło się na tym, że dla kompromisu wzięłam sweter. Nie chciało jechać mi się do centrum, więc idąc po uliczce niedaleko domu natknęłam się na małą kawiarenkę. Kiedy do niej weszłam w oczy rzuciło mi się to,że nie było tu nikogo poza panią stojącą za barem, chłopaka nerwowo wystukującego coś w klawiaturze telefonu i jakichś dwóch staruszków, którzy z widoczną aprobatą zerkali na panią stojącą za barem. Wyglądała na miłą, więc trochę śmielsza podeszłam i zamówiłam herbatę z imbirem. Usiadłam w kącie sali. Klimat był tu trochę bardziej amerykański niż brytyjski, może to przez te czerwone krzesła, kafelkową podłogę w szachownicę i tę parzoną kawę która stała na ladzie baru. W sumie może będę miała jakieś ulubione miejsce w tym Londynie. Wyjęłam notes i długo siedziałam z podpartą ręką na blacie zanim napisałam pierwsze zdanie. "Jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy, ale nie gubmy się, bo życie nie odpuszcza nawet naiwnym głupcom"...Spojrzałam na to zdanie. Przez chwilę zastanawiałam się dlaczego tak naprawdę to napisałam. Z przestrogi dla samej siebie? W poprzedniej szkole miałam sporo problemów. W sumie klasa mnie lubiła, ale co do nauczycieli...to chyba raczej nie. Za często wyrażałam swoje zdanie. Cóż, może lepiej jak siedzi się bez własnych perspektyw? Spoko, ja nie będę przyjmować tych, które dyktują ludzie, którzy nie mają o mnie pojęcia. Każdy ma własne wartości, wyznacza sobie cele i  perspektywy. Z tych rozmyślań wyrwał mnie gwizdek czajnika. Czyli herbata już prawie gotowa. Podeszłam do baru. Zapłaciłam i wzięłam kubek z wrzątkiem. Usiadłam i wzięłam łyk. Oczywiście jak to ja, musiałam sparzyć sobie wargi i przy okazji palce, gdy upuściłam kubek. Posprzątałam i dopisałam na kartce "Głupcy nie popełniają błędów, po prostu ich nie widzą"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz